Loading...

Na poziomie – Bierhalle Katowice vs. Browar Mariacki

Browar restauracyjny w warunkach polskich to zazwyczaj restauracja z warzelnią jako jednym z dodatków, ergo piwo nie pełni w takim przybytku roli pierwszoplanowej. Samo w sobie nie jest to niczym zdrożnym, o ile piwo jest dopracowane. Sęk w tym, że traktowanie elementu browarnego po macoszemu często przekłada się na niską jakość naszego ulubionego napoju. Kolejną kwestią jest poziom jedzenia, w polskich browarach restauracyjnych zazwyczaj wyższy od zwyczajowo średniego z tendencją spadkową poziomu piwa, ale zbyt często tylko nieznacznie. 

W miniony weekend miałem okazję przetestować dzień po dniu dwa tego rodzaju przybytki mieszczące się w Katowicach, czyli będący częścią większej sieci Bierhalle Katowice oraz młodziutki Browar Mariacki.

W katowickiej filii Bierhalle byłem już w swoim życiu wiele razy. Umiejscowienie na górnym piętrze popularnej galerii handlowej aż się prosi o to, żeby zostawić żonę buszującą po sklepach piętro niżej, a samemu udać się na odpoczynek przy najlepszym napoju, jaki człowiek do tej pory zdołał wymyślić. Pierwszy raz w Bierhalle byłem jakieś 5 czy 6 lat temu. Piwa były na całkiem wysokim poziomie, porównując je do konkurencji, za to jedzenie było okropne. W międzyczasie zmieniło się menu, pojawiały w różnych momentach piwa sezonowe, a jakość płynnych wyrobów lokalu szwankowała. Pils potrafił być świetny, ale i mocno przeciętny, koźlak był bardzo smaczny, zaś altbier czy dunkel rozczarowujące. Przy czym rozczarowanie było wywoływane nie tyle wadliwością produktów, co ich bylejakością. Innymi słowy – jak to już raczył zauważyć na FP tego bloga Adam vel Browerowy, piwa w Bierhalle nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu, zawsze się je da wypić, czasami są nudne, ale za to przy łucie szczęścia można trafić na względną perełkę.

Pod względem wystroju katowicka filia sieci jest eklektyczna, mało spójna, ale w taki sposób, który mi przynajmniej absolutnie nie wadzi. Otóż nazwa lokalu, logo, stroje kelnerek, gatunki robionych piw oraz część menu sugerują bawarskie inspiracje. W porządku, tyle że wystrój to połączenie krzeseł ze skórzanym obiciem w jednej, przyciemnionej części lokalu, z mocniej oświetloną, również za sprawą wychodzących na taras witryn połową restauracji, w której króluje jasne drewno i klinkier, a z kolei pod sufitem klimat jest bardziej industrialny, za sprawą gąszczu szarosrebrzystych, zwisających ze stropu rur. Do tego nowocześnie wyglądająca, przejrzysta warzelnia, porozmieszczane w różnych miejscach lokalu telewizory, wyświetlające wydarzenia sportowe oraz płynąca z głośników muzyka taneczna i mamy klimat zgoła odmienny od bawarskiej bierhalli. Ale z mojego punktu widzenia to dobrze, nie lubię bowiem klimatu bawarskich bierhalli, przynajmniej nie na co dzień. W Bierhalle katowickiej mamy bardziej połączenie amerykańskiej restauracji rodzinnej (tak jak są one przedstawiane w filmach hollywoodzkich) z amerykańskim barem sportowym (tak jak są one przedstawiane w filmach hollywoodzkich). Czyli mniej rubasznie niż w Bawarii, choć wciąż w miarę na luzie. I to mi odpowiada. Plusem w okresie letnim jest mieszczący się na dachu Silesii ogródek, obok którego z kolei został postawiony plac zabaw.

Kwestią, która mi się niezmiennie podoba w restauracjach, jest otwarta kuchnia. Możliwość zerkania na poczynania obsługi kuchennej w moich oczach podnosi walory restauracji – wzbudza zaufanie ze strony klienta, wymuszając na kucharzach jednocześnie większą dbałość o przyrządzanie posiłków. Te ostatnie w Bierhalle są od czasu wymiany menu na konsekwentnie wysokim poziomie. Czy to pierogi, czy pielmieni, czy świetny talerz kiełbas, czy też jak w ubiegłą sobotę pieczone na krucho żebro wieprzowe w sosie barbecue – nigdy nie wychodziłem z Bierhalle pod tym względem niezadowolony. Plusem weekendowym jest darmowe danie dla dziecka, jeśli dorosły zamówi drugie danie dla siebie, co sprzyja wizytom w towarzystwie latorośli.

Pod względem obsługi również nigdy nie miałem zastrzeżeń, z kolei pod względem piwa, jak już powyżej napomknąłem, owszem, choć zawsze w ograniczonym zakresie. W sobotę nie było akurat w ofercie żadnego sezonowego, zacząłem więc od Pszenicznego, które akurat w Bierhalle nigdy mnie nie urzekło, choć i nigdy nie odpychało. No i tutaj nastąpiło zaskoczenie – piwo było gładziutkie, soczyste, mocno, wręcz przecierowo bananowe, okraszone nutką wanilii i piwnicznym akcentem w tle, z dosłownie szczyptą zboża i goździka. Zdecydowanie bardziej team Ayinger niż team Kloster Andechs, co mi jak najbardziej odpowiada. Fantastyczna forma, w takiej postaci nie wiem czy nie najlepszy polski hefeweizen, jakiego piłem (8/10). Następnie wziąłem się za Marcowe, styl za którym nie przepadam, ale w BH akurat jest warzony konsekwentnie co najmniej poprawnie. Chlebowa słodowość okraszona dopasowaną, czyli nie przesadzoną dawką 'monachijskiego' karmelu. Miękka faktura, dość treściwe, lekko słodkie, z balansującą goryczką, ciut mocniejszą od słodyczy. Przykład bardzo dobrze uwarzonego, słodowego piwa, ponownie w formie, jakiej w Bierhalle wcześniej nie zaznałem (7/10). Na koniec Pils. Fajna, podkreślona goryczka, stanowiąca kontrapunkt do zdominowanego przez słodowość aromatu i smaku, nutki ziołowe dyskretnie w tle. Zdecydowanie bardziej Bawaria niż Scheuring Holsztyn pod względem koncepcji pilsowej, czego należało się spodziewać, niemniej jednak brakowało mi tutaj bardziej podkreślonego aromatu chmielu, a takie właśnie pilsy w Bierhalle udało mi się już kilka razy wypić. Niemniej jednak nawet w takiej postaci, czyli jako de facto helles, tyle że z podbitą goryczką, jest to piwo na poziomie (6,5/10).

Nie jest to tani lokal, za drugie danie trzeba liczyć 30-40zł, za piwo (podstawowa miara jest 0,4l) 9zł, względnie 10-13zł za sezonowe, ale na tle konkurencji jest to browar bezpieczny w zasadzie pod każdym względem. Można więc wziąć ze sobą do Bierhalle znajomych zza granicy, kolegów z firmy albo własną rodzinę, bez ryzyka wtopy.


Jak w porównaniu prezentuje się Browar Mariacki, odwiedzony dzień później? Lokalizacja jest zdecydowanie bardziej imprezowa niż zakupowa, wszak lokal jest umiejscowiony na samym środku odmienionej w ciągu ostatnich lat nie do poznania ulicy Mariackiej, kiedyś znanej z brzydkich ulicznych prostytutek, klubów dla gejów i sklepu metalowego "U Hipa", obecnie zaś będącej głównym traktem imprezowym Katowic, deptakiem na którym imprezy trwają do godzin porannych, co sprawia, że świetnie się tam przyjeżdża, a zarazem ze względu na harmider, zapewne niezbyt komfortowo mieszka. Pośrodku ulicy Mariackiej działa od niedawna hotel Best Western, na którego parterze znajdziemy Browar Mariacki.

No i tutaj mamy zdecydowanie na bogato. Na samej ulicy mieści się mały ogródek, pierwsze pomieszczenie to bar i kilka gustownych kanap, ale serce browaru bije z tyłu. Duża sala z wysokim stropem i antresolą, z wyeksponowaną warzelnią. Elegancja i nowoczesność, czerń i czerwień, loft i industrial, kamień, beton i klinkier. Czarne meble, czerwone obicia kanap i obrusy, trochę cegieł, trochę nagiego betonu, rury pod stropem, warzelnia, szara podłoga, klimatyczne oświetlenie oraz nastrojowa muzyka. High brow. Pod względem doinwestowania i gustowności jest to obok Starego Browaru Rzeszowskiego i Browaru Lubicz w Krakowie najbardziej imponujący polski browar restauracyjny, w jakim byłem, według Ani wręcz najfajniejszy.

Tutaj nie ma formalnych akcji dla dzieci jak w Bierhalle, za to Mała dostała maskotkę i na deser porcję lodów na koszt firmy. Poza tym miałem wrażenie, że obsługa w tym miejscu zdecydowanie mocniej identyfikuje się z warzonym na miejscu piwem, na temat którego potrafi podjąć sensowną rozmowę. Pod względem obsługi Mariacki robi nieco bardziej profesjonalne wrażenie od Bierhalle. Tanio nie jest, ale ciężko by było zakładać inaczej, biorąc pod uwagę wystrój. Koszt drugiego dania to średnio 34zł, koszt piwa około 12zł za pół litra, a więc w zasadzie tyle co w okolicznych multitapach i średnio tyle samo co w Bierhalle. Jedzenie przyrządzane w przeszklonej kuchni (kolejny przypadek możliwości obserwowania kucharzy przy robocie, bardzo fajna sprawa) jest nie tylko na wysokim poziomie (w moim wypadku żebro plus boczek pieczony, Ania miała sałatkę, a Mała soczystą (sic!) pierś w panierce oraz bardzo smaczne (sic!) frytki), ale i podane w wizualnie gustowny sposób. No i jako przystawkę dano nam robione na miejscu pieczywo z masłem i smalcem. Szama absolutnie bez zastrzeżeń.

A piwa są jeszcze lepsze. Zaraz po otwarciu serwowano zastępczo wyroby śląskiej Piekarni Piwa, czekając aż autorskie piwa będą gotowe. Chwyt z Piekarnią był zrozumiały (jest to jeden z najlepszych młodych polskich browarów), a zarazem ryzykowny, no bo własnymi produktami trzeba było od razu dorównać do tego poziomu. I to się udało. Pils jest obecnie wręcz doskonały. Typowo czeski, choć bez diacetylu i z bardziej wytrawnym finiszem, w samych Czechach spotykanym rzadziej (np. w pilsach z Unetic). Mamy tutaj więc charakterną, ziołową goryczkę polskiej Iungi, oszczędną bazę słodową, dużo aromatu i smaku chmielu żateckiego uzupełnionego akcentem piwnicznym, lekką słodycz resztkową, doskonały balans i niesamowitą pijalność. To jest bez przesady jeden z pięciu najlepszych pilsów, jakie dotychczas piłem, a zarazem najlepsze piwo od długiego czasu. Takie do picia wiadrami, któremu absolutnie niczego nie brakuje, warzone na miarę. No i poza Łańcutem nikt w Polsce pilsów na takim poziomie nie robi i chyba już nie będzie robił. Dzień później zawitałem do Mariackiego na samo piwo i wypiłem litrowy kufel tego Pilsa w bardzo krótkim czasie, tak więc podtrzymuję werdykt (8,5/10). 

Weizen to z kolei, w przeciwieństwie do Bierhalli, team Kloster Andechs, a nie team Ayinger, czyli rozbudowana strona fenolowa/goździkowa, lekki kwasek, delikatny biszkopt, stonowana owocowość łącząca banana z niedojrzałą gruszką i dosłownie kapka piwnicy. Rześkie, bardzo dobrze zrobione, szkoda tylko że nie tak owocowo-waniliowe jak w Bierhalle (7/10). Milk Stout zaskakuje – laktoza dała mu bardziej śliskość faktury niż słodycz, ta ostatnia jest bowiem stonowana, a poza tym wnet zmywana podkreśloną jak na styl goryczką. Poza tym mimo wyraźnej obecności nutek palonych nie ma tutaj kwaskowości, jaką wnosi często palone ziarno – tak więc i na tym odcinku laktoza się sprawdziła. W aromacie dominuje kakao, zaś w posmaku przewija się również kawowa nutka. Bardzo dobry ciemniak (7/10). A na koniec AIPA. Bez zbędnego karmelu, czysty sok chmielowy na całkiem konkretnej słodowej podbudowie, która piwu daje jednak tylko ciało. Przewijają się motywy w głównej mierze cytrusowe, trochę żywiczne, a nawet ziołowe oraz delikatne, niedojrzałe tropiki. Goryczka podbita, ziołowa, tak jak w przypadku Pilsa wskutek chmielenia na tym odcinku polską Iungą. Nieco hybrydowa AIPA, ma ciało, ale finisz jest west coastowo wytrawny. No i ten brak karmelu, w polskich ajpach daleki od oczywistości. Wzorowe podejście do stylu (7,5/10).

Browar Mariacki wszedł na rynek z impetem i na chwilę obecną jest pod każdym względem najbardziej klasowym polskim przybytkiem tego rodzaju, w którym byłem, co oznacza spadek Starego Browaru Rzeszowskiego na drugie miejsce. Przyjaciołom polecam.

W bezpośrednim starciu to Browar Mariacki wygrał z Bierhalle, mimo że poziom piw w BH w trakcie mojej wizyty był dotychczas najwyższy, a weizen w BH lepszy od tego w Browarze Mariackim. Poza weizenem jednak (i tak uwarzonym na wysokim poziomie) Mariacki wygrywa na każdym polu, i to z browarem, który wciąż moim zdaniem jest w polskiej top5. No ale zwycięzca może być ino jeden. Jeśli więc przebywacie w rejonie Katowic i macie ochotę na bardzo dobre jedzenie w połączeniu z bardzo dobrym piwem, to obydwa przybytki polecam, Browar Mariacki jednak bardziej.

Addendum 15.01.2018: nowe piwa w Browarze Mariackim niestety nie zdołały utrzymać poziomu pierwszych wyrobów. Tripel z owocowym i przyprawowym aromatem, jest morela, gruszka, jak i goździk, ale zarazem piwo jest nieznośnie alkoholowe (4/10). Porter Bałtycki ma świetny bukiet, kojarzący się w głównej mierze z intensywną gorzką czekoladą z wiśniami, uzupełnioną o nuty śliwki, ma lekko kremową fakturę, natomiast jego potencjał zabija brak ułożenia. Alkohol nie jest w nim aż tak nachalny jak w triplu, ale z piwa, które mogło być w polskiej czołówce stylu zrobiono piwo tylko niezłe (6/10).

Nadal jednak wierzę w ten browar, potknięcia zdarzają się każdemu.

wzorowy pils 4126853123184112423

Prześlij komentarz

  1. Servus ;)
    Mariacki uzywa ten pokal do wszystkich piw?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co kojarzę, to do małych. Poza tym ma litrowe kufle i półlitrowe pękate pokale, plus chyba takie jak na zdjęciach powyżej, tyle że półlitrowe.

      Usuń
  2. Bardzo dziękujemy za wspaniałą opinię i wpis na blogu. Cieszymy się, że mogliśmy gościć Państwa w naszych progach. Niezmiernie nam miło, że zarówno podane potrawy, jak i piwa zostały tak wysoko ocenione, a także obsługa stanęła na wysokości zadania. Zapraszamy serdecznie do ponownych odwiedzin i do zobaczenia w Browarze Mariackim!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba będzie odwiedzić Mariacki, zwłaszcza, że mieszkam niedaleko Kato. Już mi ślinka cieknie na tego pilsa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Łukaszu, serdecznie zapraszamy i do zobaczenia w Browarze Mariackim!

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)